Autentyczność
Autentyczność potrafi przysporzyć nam problemów. Potrafi przysporzyć nam bólu. Wymaga odwagi, ale też nic nie uwalnia nas tak bardzo, jak ona.
Bycie autentycznym to nie lada wyczyn w czasach, kiedy od wczesnych lat większość głosów dookoła nas mówi nam, jacy być powinniśmy- zaczynając od przekonań naszych opiekunów, poprzez inne ważne dla nas osoby i aż po otaczającą nas kulturę.
A gdzie jest w tym miejsce na nas samych? Rozumiesz, na takich prawdziwych nas?
Bycie kopią jest bezpieczne. Nie wychylamy się wtedy z własnymi wartościami, przemyśleniami i pomysłami na życie, więc mniejsza jest szansa na to, że ktoś nas skrytykuje czy zostaniemy odrzuceni.
Bycie kopią jest też łatwe, bo mamy podany na tacy wykaz tego, jacy być powinniśmy i co zostanie przywitane z uśmiechem i aprobatą społeczeństwa. Aż ciężko nie skorzystać.
Jest jednak coś, co jest ogromnym minusem rezygnacji z własnej autentyczności- rozpierająca nasze serce pustka i tęsknota za sobą.
Wypracowaliśmy świetne metody radzenia sobie z tą pustką. Latami pięknie można ją zagłuszać jedzeniem, podróżami, alkoholem, licznymi spotkaniami i innymi doświadczeniami, które sprawiają, że nie mamy czasu i przestrzeni, aby zostać sami z sobą.
Bo to właśnie wtedy nasza pustka krzyczy najgłośniej, przypominając całą sobą, jak daleko odbiegliśmy od własnego domu. I jak ciężka jest maska, którą nosimy na co dzień.
Zrzucenie jej to wyczyn, ale też piękny akt odwagi. To wewnętrzna zgoda na to, że będzie to proces, bo maski mają tendencję do zrastania się z naszymi twarzami, tak że sami już nie wiemy, co jest prawdą a co bajką. Jednak przy akompaniamencie naszej wewnętrznej mądrości jest to możliwe.
Dzień za dniem obserwujemy siebie, swoje słowa i zachowania. Sprawdzamy w sercu: czy to faktycznie ja? Jeśli nie, to następnym razem spróbuję może troszkę inaczej, może odrobinę bardziej po swojemu. Tak, żeby ten wewnętrzny zgrzyt z czasem malał.
A z każdą kolejną próbą rośnie we mnie spokój i poczucie, że dom jest w zasięgu wzroku. Przychodzi ulga, bo nawet jeśli ten krok do przodu jest malutki, to z każdym jednym wybieram swoją prawdę. Przyjmuję i szanuję własną rzeczywistość, więc tak samo zaczynam szanować świat innych.
Dzięki temu powoli odpadają oczekiwania co do tego, jacy być powinniśmy — my i ludzie dookoła nas. Pojawia się przestrzeń na nas wszystkich i na każdą, czasami bardzo odmienną od naszej prawdę, którą nie nam osądzać.
Każdy z nas ma do niej prawo i dla każdego znajdzie się miejsce. Jednak najpierw musimy przestać odrzucać siebie 🙏