Odpuszczanie
W dzisiejszym instagramowo podkolorowanym świecie szczególnie warto jest mówić o tym, że wszyscy doświadczamy słabszych chwil i nie każdy nasz dzień okraszony jest tęczą i jednorożcami
Wszyscy miewamy momenty, kiedy czujemy się gorzej i nie do końca dostrzegamy sens w tym, co na co dzień daje nam radość. Może mieć to związek z chorobą, nadmiarem obowiązków czy inną formą przemęczenia.
Mnie samej długo zajęło, aby zorientować się, że nie daję sobie przyzwolenia na pojawienie się we mnie bezsilności czy poczucia braku sensu. Kiedy tylko czułam się słabiej niż zwykle, pojawiała się krytykująca ten stan część mnie i sugerowała, że tak być nie powinno i nie jest to normalne.
Skoro miewam gorsze dni, to najwidoczniej sama siebie na co dzień oszukuję, wierząc w to, że ogólnie jestem zadowolona ze swojego życia. Chyba coś musiałam jednak po drodze schrzanić, skoro nie zawsze jest lekko i kolorowo.
Ale kto powiedział, że zawsze musimy być w 100% formie?
To właśnie głos naszej ambitnej czy perfekcjonistycznej części daje znać, że (jej zdaniem) zostajemy w tyle, nie nadajemy się do tego czy tamtego albo mamy jakieś braki. Tego typu części bardzo lubią porównywać nasze działania do zachowań innych osób i, jak można się spodziewać, w ich oczach praktycznie zawsze przegrywamy.
Tak długo, jak bezrefleksyjnie wsłuchujemy się w ten oceniający nas głos, tak długo będzie pojawiało się w nas poczucie winy, słabości czy gorszości.
Skoro jednak wiemy już, że żadna wpadająca nam do głowy myśl nie jest faktem, a jedynie opinią jednej z naszych wielu części umysłu, to możemy wybrać inną drogę.
Czy mogę na chwilkę się zatrzymać, kiedy słyszę tę krytykującą część i przekierować uwagę z głowy na moje ciało? Na oddech? Czy mogę dać mojemu ciału przestrzeń, żeby samo mi pokazało, czego w tym momencie naprawdę potrzebuje? Bo, zapewniam Cię, nie jest to dodawanie mu ciężaru w postaci przykrych komentarzy.
Czy mogę więc na chwilę zostawić analizę i ocenianie tej sytuacji, i pozwolić sobie po prostu obserwować? Kiedy przestajemy walczyć, uczymy się akceptować. I odpuszczać.
Dla mnie było to odpuszczenie zamieszczania tu wpisu w zeszłym tygodniu, praktyka spokojnej i statycznej jogi zamiast typowego dla mnie „skakania” po macie i czas na chwilę z książką pomimo tego, że sterta notatek do egzaminów nie zdaje się maleć.
Twoje ciało będzie wdzięczne za uszanowanie jego stanu i zostawienie mu przestrzeni na złapanie oddechu. W takich warunkach zdecydowanie sprawniej wróci do równowagi